2017/09/17

dzienniki czytelnika #3 - "To"

Właściwie nie wiedziałam czy to (haha gra słów) dać może jako recenzję czy może dać jako post off, jednak jak widać pojawia się jako off, czyli moje dzienniki czytelnika. Większość z was tego może nie wiedzieć, ale trochę się interesuje kinem i ogólnie filmami, uwielbiam chodzić do kina, ba nawet zastanawiam się nad kierunkiem na studia z tym związanym.  Lubię się doszukiwać w filmach podobnych zabiegów, ale też takich innowacyjnych; odkąd zaczęłam analizować bardziej co dociera do mnie i nie skupiam się tylko na treści, ale i na wykonaniu (z książkami jest podobnie), czyli obserwowanie różnych ciekawych ruchów kamery jest modem dla moich oczu. Chyba się po prostu czuję się niespełnionym humanistą, jak obserwuje cie mnie na instagramie albo doszukaliście się tego na blogu to wiecie co tam porabiam każdego dnia, więc zapraszam @mousesbooks.



Wracając do tematu jak wiecie, no bo to jest takie dość oczywiste filmy i książki mają ze sobą wiele wspólnego, pomijając fakt, iż jest to jakiś środek kultury, ale tu mi chodzi jednak o to, że większość filmów, które teraz powstają są adaptacja bądź ekranizacją książki, opowiadania. Ostatnio kilka takich form przekazu wizualnego na ekranach kin, które były na samym początku dziełem Kinga pojawiło się. Tego możecie nie wiedzieć, bo King i ja mamy dość dziwną relację, z jednej strony jego historie mnie ciekawią, z drugiej strony są to książki okropnie długo,  które też rozkręcają się w ślimak żyć tempie. Przeczytanie jednej jego książki zajęło mi miesiąc wakacji, tak to jest sporo.  Dlatego pomyślałam, że mogę sobie odpuścić jego książki, bo i tak w kinie lub na mniejszym ekranie pojawi się coś z czym król miał do czynienia i z takim nastawieniem poszłam do kina na "To".

Ten pierwowzór próbowałam przeczytać w styczniu i lutym tego roku, jednak szlo mi to jak krew z nosa, a nic po tych 100/150 stronach się nic nie działo, wiec ostatecznie zrezygnowałam. Czy dobrze?  Nie wiem. Wracając do filmu, jak wcześniej wspominałam Lubie analizować filmu,ruchy kamery, same jej ułożenie w niektórych scenach było dość nietypowe, zazwyczaj są układane prostopadle, a to może w kilku pierwszych scenach krzywizna przeszkadzała potem ją doceniłam.

Miasteczko, Derry, które chyba jest wszechobecne u Kinga, zostało bardzo klimatyczne i estetycznie zrobione, myślę, że do historii się dobrze wpasowało. Wiadomo, akcja toczy się pod koniec lat 80., a, że ja uwielbiam te czasy to od razu będę tam szczęśliwsza, ale też nie uważam się za specjalistkę, obejrzałam kilka filmów i poczytałam o tym trochę.

Fabuła i tu jak wiadomo z akapitu wyżej nie mam jak się odnieść do książki, ale wiem jedną rzecz z powieści i tego mi zabrakło w filmie, nie będę tego tu ujawniać, bo uważam to za pewnego rodzaju spojler. Czy to co zrobili z tą jedną rzeczą jest dobra? Powiem, że tak, bo film mi się podobał,a dając mi w pewnym sensie osłonę tajemnicy mam zamiar sięgnąć po książkę, za jakiś czas.

Teraz chciałabym wspomnieć o tym dlaczego lubię chodzić do kina, bo chyba tego tematu nigdy nie udało mi się poruszyć. Po pierwsze jest to legalne oglądanie filmów, bo w teraz rynek "niszczą" darmowe hostingi pozwalające nam oglądać filmy w zaciszu domowym, które są nielegalne, więc plus dla kina. Kolejny na mojej liście jest fakt oglądania filmów w bardzo dobrej jakości wideo i audio, usłyszymy najmniejszy szelest. Następnie mamy ludzi w kinie, nie tylko odwiedzających, ale i pracujących, zawsze trafiam na miłych ludzi, wiadomo, że to ich praca i uśmiech musi się pojawić, ale zawsze odnoszę szczerość tego wszystkiego. No i na końcu sam klimat - zapach popcornu, rozmowy ludzi o filmie, potem na sali te reklamy, mimo, że są długie, ale wtedy można wybrać filmy które chcemy obejrzeć, potem sam seans - nie możecie go zatrzymać, żyjecie chwilą, reakcje innych ludzi. Powiem tak, mimo, że kino ma swoją cenę, ale pamiętajcie są promocje, jak wam szkoda pieniędzy, ale warto, zawsze jak jestem w sali kinowej to mam odczucie, że nie został mi w głowie tylko film. Dziękuję moim rodzicom, którzy chętnie mnie zabierali do kina; mojej cioci,która zabierała mnie do kina zawsze jak u niej nocowałam i chce podziękować za jedyny chyba seans, na który mnie zabrali, czyli Kubuś Puchatek i Hefalumpy (a jak byłam na jeszcze jakimś to przepraszam, ni pamiętam).

Buziaki,
Monika

4 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o niszczenie rynku to... najwięcej "piracą" zwykle Ci, którzy najwięcej wydają na kulturę :p Innym się często nie chce i nie wiedzą gdzie szukać.
    Osobiście mało oglądam, a w kinie byłam lata temu ostatnio... po prostu jak mam wybór, wole obejrzeć w domu, a wyjść do teatru, ktorego nie obejrzę w telewizji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bardzo często czytam książki Kinga długo, nawet jeśli nie są zbyt obszerne. Na filmie nie byłam, choć jestem go bardzo ciekawa, aczkolwiek nie lubię oglądać filmów zanim nie przeczytam książki, na podstawie której została wydana ekranizacja. Choć może w tym przypadku zrobię wyjątek, bo nie wiem czy sięgnę kiedyś po "TO".

    Pozdrawiam,
    Books Holic

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam tylko jedną książkę Kinga i to już dość dawno temu. Chciałabym sięgnąć po „To”, ale objętość książki trochę mnie przeraża, dlatego najpewniej odpuszczę sobie jej lekturę i zobaczę film :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też osobiście uwielbiam kina! Ale nie pogardzę filmem w łożku 😌 Najlepsze są noce horrorów! Kiedyś miałam śmieszna i w sumie straszna sytuacje - byłam z chłopakiem w kinie na "Szubienicy" i był tam motyw zamykających się drzwi. Wychodząc po seansie drzwi nam sie same zamknęły haha 😂 Wtedy nie było mi tak do smiechu!
    Na "To" jeszcze nie byłam, ale mam nadzieje, ze szybko to nadrobię!
    Pozdrawiam, Ohbookishme🍂☕️

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia uśmiech.