Tytuł: Wirusy
Oryginalny tytuł: Virals
Seria: Wirusy (#1)
Autor/ka: Kathy Reichs, Brendan Reichs
Tłumaczenie: Łukasz Małecki
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2 listopad 2010
Rok wydania polskiego: 7 maja 2014
Cena detaliczna: 34,90 zł
Ocena: 8/10
Młodzi ludzie znajdują ludzkie szczątki na małej wysepce w Karolinie Południowej, nieświadomie uruchamiając całą lawinę zdarzeń. W toku podjętego śledztwa odkrywają niewyjaśnioną zbrodnię sprzed lat. Kiedy wspólnie ratują chorego psa z laboratorium mieszczącego się na wyspie, żadne z nich nie ma już wątpliwości, że te dwie sprawy coś ze sobą łączy. Nie wiedzą jednak, że zwierzę jest nosicielem bardzo niebezpiecznego wirusa…
Tory Brennan, główna bohaterka powieści, jest zafascynowana kośćmi i martwymi ciałami równie mocno, co jej słynna ciotka, uznana antropolog sądowa, Temperance Brennan. Tory mieszka wraz z ojcem w odizolowanym od świata ośrodku badawczym, spędzając czas w towarzystwie dzieci innych naukowców. Dotychczas nie miała zbyt wielu okazji do wykazania się niezwykłą wiedzą, Aż do tej pory. Ona i czwórka jej przyjaciół są w śmiertelnym niebezpieczeństwie!
Książkę po raz pierwszy zobaczyłam na kanale Mai (Maja K.) i urzekła mnie ta książka od samego początku. Kolejnym powodem było małe zauroczenie kryminalistyką. Wirusy są od autorki, która napisała serię Kości, która została przekształcona w serial (a serial kocham), więc książka jest trochę powiązana z tą serią. Głównej bohaterki Wirusów - Tory Brennan ciotka jest Temperance Brennan.
Pierwszą rzeczą która mi się spodobała, oczywiście poza samą fabułą i pomysłem na nią, był pomysł umieszczenia głównych bohaterów na wyspie. Główni bohaterowie Tory, Hiram, Ben i Shelton byli dziećmi naukowców, dla których wyspa była przeznaczona. Mieszkanie na wyspie i nie bycie przy okazji rozbitkiem to coś - przynajmniej dla mnie - nowego. Głównych bohaterów naprawdę polubiłam, byli bardzo mądrzy jak na swój wiek, choć czasem robili rzeczy, których się nie robi. Jak w opisie jest napisane dzieci ratują psa, z tego składał się jeden wątek, który mi się bardzo spodobał. Kolejnym wątkiem było znalezione ciało i ten wątek bardzo mnie zafascynował, bo dużo wtedy się działo w temacie kryminalistyki np, jak odróżnić od siebie linie papilarne. To bardzo mnie fascynowało. W Wirusach na szczęście nie było wątku miłosnego co daje ogromny plus książce, bo owe wątki zaczynają mi się nudzić. W tej książce było trochę opisów lokacji, ale to nie przeszkadzało w czytaniu, wręcz pomogło, ponieważ nie miałam problemu z wyobrażeniem sobie niczego. Autorzy bardzo dobrze zrobili "opisówki", lokacje, które opisywali bardzo mi się podobały: domy na wyspie, szkoła, biblioteka, laboratorium. W książce polubiłam Kita (ojca Tory) i jednego z naukowców, którzy pracował w laboratorium - Krstena. Zakończenie mi się podobało i zachęciło do przeczytania następnych części serii.
Podsumowując: Wirusy jest przyjemną książką, szybko się ją czyta. Wirusy polecam każdemu "fanatykowi" kryminalistyki i ludźmi, którzy lubią zagadki.
Zapraszam do wyrażania swojej opinii na temat książki w komentarzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz sprawia uśmiech.