Hejka, jest to dość spontaniczny pomysł na post i jest to rzecz, której mi brakowało na moim blogu. Opowiedzeniu czegoś o mnie z bardziej prywatnej strony. Piszę ten post w nocy. Jedynym źródłem światła jest lampka. Od dawna nie pisałam nic na moim blogu i no nie powiem zawiodłam się na sobie. Ogólnie sytuacja wygląda tak: mało czytam i nie mam ostatnio dużej motywacji do czytania. Od początku roku to szkoda gadać o ilości przeczytanych przeze mnie książek bo jest tego mało, bardzo mało. Jednak ostatnimi czasy moja chęć do czytania wróciła i mam większą motywację do czytania (oby mi wyszło).
Książką, w której się zakochałam jest Szczygieł Donny Tart i już nawet na początku książki widzę coś nietypowego w autorce. Po jakiś 100 stronach czuję się jakbym dotykała dzieła sztuki, co jest adekwatne do fabuły książki. Szczygła widywałam kiedyś w empiku i zawsze wychodziłam z założenia, ze jest to powieść dla osób w wieku mojej mamy, a nie osoby w moim wieku, czyli w wieku nastoletnim, gdzie powoli wkraczam w dorosłość. Po tych paru stronach książki widzę że ta książka jest niesamowita. Zaczęłam również czytać Dziewczynę z Summit Lake i właściwie o tej pozycji jeszcze nie mam wyrobionego zadnia, tak tylko sobie czekam, aż zacznie się coś dziać.
Ostatnio bardziej wkręciłam się w całą ideę journaling, czyli po prostu coś w stylu pamiętnika, ale ja tam dodaję różne rzeczy od ciebie, nie koniecznie opisuję tak jak mi miną dzień i co ciekawego robiłam, bo ostatnio nic ciekawego się nie dzieje. Opisuję tam różne rzeczy, rysuję, tworzę listy, wypisuje cytaty i inne tego typu rzeczy. Ogólnie robię to już od ponad trzech lat i dawno tak nie byłam w to tak wciągnięta jak teraz w miesiąc mogę zapisać bardzo dużo zeszytu. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie, które polecam każdemu. Na przestrzeni lat możecie zobaczyć jak bardzo wy się zmieniliście.
Dobra teraz coś o serialach, który jest powodem mojego zastoju czytelniczego. Od końca stycznia bardzo wkręciłam się w seriale. Zaczęłam oglądać Riverdale, jak chyba każdy i nie oglądałam tego z powodu Cola. Jakoś na końcu zeszłego roku dowiedziałam się, że wychodzi nowy serial, zobaczyłam zdjęcia i dodałam to do mojej listy i czekałam na premierę, dopiero bliżej premiery dowiedziałam się, że ma grać tam jeden z bliźniaków Sprouse i mnie to bardzo zainteresowało. Następnym serialem jest Seria Niefortunnych Zdarzeń i co by tu więcej mówić, bardzo mi się podobało, choć początkowo nie byłam przygotowana do jego stylu, ale po dłuższym zastanowieniu i przefiltrowaniu tego przez siebie spodobał mi się wygląd. Teraz widzę taki kontrast pomiędzy wykonaniem a treścią. Cały serial kojarzył mi się z czymś kolorowym i trochę wesołym, ale treść skrywa w sobie mrok. Potem wróciłam do serialu Teen Wolf i miałam niezłą fazę na niego, a następnie wróciłam do Bates Motel, który bardzo lubię, oglądam go już jakiś czas, ale jestem do tyłu. Jakoś na koniec lutego bardzo, ale to bardzo wkręciłam się w serial Degrassi: Next Class i polecam ten serial każdemu, mimo, że on może być dla niektórych guilty pleasure to spróbujcie.
To chyba tyle z tego posta, to wyszystko co mam wam do powiedzenia o mnie. Teraz wasza kolej, co u was? Co robicie ostatnimi czasy?
U mnie sytuacja podobna - bardzo mało przeczytanych pozycji, za to zafiksowałam się na serialach. I to tak poważnie. Ostatnio w jednym miesiącu obejrzałam prawie 150 epizodów, tymczasem książek w ciągu całego roku jedynie 6...
OdpowiedzUsuńRiverdale oglądam (też nie dla Cola - choć jego postać jest fajna) i choć to taka średniawka, którą każdy się jara bardziej niż na to zasługuje to po kilku odcinkach do których się zmuszałam, w końcu z braku-laku obejrzę do końca bez większego marudzenia.
Z twoich seriali miałam też się zabrać za Bates Motel, ale zaspoilerowałam sobie pewną ważną śmierć i od razu mi się odechciało.
Oglądałam jednak Teen Wolfa i choć te pięć sezonów wciągnęłam to przy szóstym mam opory. Właściwie to pewnie bym go już sobie odpuściła, ale świetnie nada się do wyzwania, w którym biorę udział - 52 seriale w 2017r.
http://wielopasja.blogspot.com
Jejku przynajmniej nie jestem sama. Ale na szczęście kac przechodzi i juz zabieram sie za "masowe" czytanie.
UsuńTeż ostatnio czytałam Szczygła, ale wypowiem się o nim szerzej u siebie na blogu.:) rownież Riverdale oglądam, chodź dość długo się mu opierałam - ma bardzo dużo typowych amerykańskich schematów, jednak tak czy siak bardzo przyjemnie się go ogląda.:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się taki pomysł na post, zawsze to luźniejsza alternatywa. Obserwuję i pozdrawiam.:)
oddam-ci-ksiazke.blogspot.com
Właśnie Riverdale jest taki do obejrzenia na luzie. Jak ja ostatnio tak zrobiłam w pociągu już praktycznie zasypialam, ale mnie trochę rozbudził. Co do formy posta - trochę się obawiałam, alezawsze warto spróbować.
UsuńPozdrawiam <3
Mam "Szczygieł" Donny Tart w domu i spokojnie czeka na swoją kolejkę. Czuję, że i mi lektura się spodoba. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń