2017/03/26

RECENZJA - "Dziewczyna z Summit Lake" // Charlie Donlea

Początkowo usłyszeniu tytułu byłam przekonana, że będzie to jakaś obyczajówka, książka o czymś innym. Po zobaczeniu okładki, trochę mroczna i tajemnicza, pomyślałam hmm, może być ciekawe, jednak po przeczytaniu opisu z tyłu tak mnie to zainteresowało, że nie mogłam się oprzeć i wzięłam tą książkę ze sobą do domu. Jednak dalej nie byłam do niej przekonana. Co było koszmarnym błędem jak myślałam czy jej nie oddać do biblioteki, ponieważ zakochałam się w tej historii.

Dziewczyna z Summit Lake / Charlie Donlea / Wydawnictwo Filia / 2016 /  Anna Rogulska


Zero podejrzanych. Zero osób zamieszanych. 
Jest tylko dziewczyna jednego dnia żywa, kolejnego już martwa. Niektóre miejsca wydają się zbyt piękne, by mogło tam dojść do tragedii. Takie są właśnie okolice jeziora Summit położone w Paśmie Błękitnym Appalachów, gdzie wokół nieskazitelnych wód rozsypane są przytulne domki. Ale właśnie w tej okolicy dwa tygodnie temu brutalnie zamordowano Bekkę Eckersley, córkę wpływowego prawnika, osobę niezwykle pracowitą i ambitną. Mieszkańcy miasteczka, pogrążeni w żalu i niedowierzaniu, snują własne teorie. 
Początkowo dziennikarka Kelsey Castle bagatelizuje tę historię. Z czasem jednak na jaw wychodzą detale odnośnie wyjątkowego bestialstwa, z jakim popełniono to morderstwo, i starania, których niektórzy dokładają, by sprawa ucichła. Wszystko wskazuje na coś więcej niż tylko przypadkowe zabójstwo. Castle docieka i drąży na przekór niebezpieczeństwu i ostrzeżeniom, z czasem czując coraz większą więź z martwą dziewczyną. Im więcej dowiaduje się na temat przyjaźni, miłości i sekretów Rebekki, tym bardziej jest przekonana, że prawda na temat tragedii okolic jeziora Summit może pomóc jej w walce z własnymi demonami.
~ z tyłu okładki

Początkowo usłyszeniu tytułu byłam przekonana, że będzie to jakaś obyczajówka, książka o czymś innym. Po zobaczeniu okładki, trochę mroczna i tajemnicza, pomyślałam hmm, może być ciekawe, jednak po przeczytaniu opisu z tyłu tak mnie to zainteresowało, że nie mogłam się oprzeć i wzięłam tą książkę ze sobą do domu. Jednak dalej nie byłam do niej przekonana. Co było koszmarnym błędem jak myślałam czy jej nie oddać do biblioteki, ponieważ zakochałam się w tej historii.
Podczas czytania kilku lub nawet kilkunastu pierwszych stron książka nie wydawała mi się ciekawa, trochę mi się dłużyło i tak nie miałam ochoty na jej czytanie, jednak po przejściu po tych 30 stronach wciągnęłam się. Ostatnimi czasy miałam całkiem sporego kaca książkowego i czytałam bardzo mało, niewiele stron dziennie lub wcale, a Dziewczyna z Summit Lake pochłonęła mnie do swojej historii w stu procentach, mogłam siedzieć z herbatą w jednej ręce a książką w drugiej przez cały dzień. Osobiście poczułam klimacik tej książki, nie wiem czy to dlatego, że kiedy ją czytałam to było dość pochmurno i mokro, czy dlatego, że była tak niesamowicie napisana, chociaż myślę, ze dwa czynniki miały wpływ na to.
Dziewczyna z Summit Lake jest kryminałem i ja książek tego typu nie czytam, przeczytałam jednego Cobena i jedną Christie i na tym mogłabym zamknąć moją przygodę z kryminałami, ale po przeczytaniu tej pozycji mam ochotę na więcej. Jak z Cobenem się trochę męczyłam tak tą książkę pochłonęłam w trzy dni, co dla mnie ostatnio jest szybko. Pan Donela, jak dla mnie pisze wspaniale, ma wyważone pióro, niby jest lekkie, ale mam wrażenie jakbym to napisała to bym jego styl pisania spłaszczyła, a jest, jak dla mnie idealne na ten typ literatury.
Co do fabuły: dziewczyna, morderstwo, małe miasteczko, ach jak tu nie zaciekawić czytelnika? Osobiście kocham różnego typu historie (w tym filmy oraz seriale), które dzieją się w małych miastach, zawsze podczas czytania takich rzeczy czuję klimacik, coś jest w tym. Książka jest podzielona na cztery części, które są idealnie wyważone. Jak ja nie jestem osobą, której książki grają na emocjach, nie płaczę etc., to tutaj, dobra nie płakałam, ale dostałam gęsiej skórki przy zakończeniu jednej części, powieść wzbudzała we mnie różne emocje, jak zaskoczenie, przerażenie, bo tego co przeżyłam po ukończeniu tej książki strachem nie nazwę. Autor zastosował dość ciekawą rzecz, czyli narracja z dwóch perspektyw: naszej dziennikarki, w czasie teraźniejszym oraz ofiary w czasie przed dokonaną zbrodnią. Rozdziały są pisane naprzemiennie, co pozwala nakręcając czytelnika na więcej i więcej.
Od połowy książki (200 stron) praktycznie nie mogłam się oderwać, nie mogłam zasnąć do puki nie poznam zakończenia i powiem szczerze nie wiedziałam kto to zrobił miałam podejrzenia w połowie, ale się nie sprawdziły. Nie wiem jak to by wyglądało ze strony osoby, która już przeczytała kryminałów więcej niż ja, ale byłam w szoku i dalej jestem.
Jednak mam pewne zastrzeżenia co do Kelsey Castle, moim zdaniem za szybko ufa ludziom, jak ktoś czytał to wie, miałam również wrażenie, że idzie jej za łatwo jak na to co się tam działo i to są właściwie wszystkie moje uwagi. Rozdziały z perspektywy Becci bardziej mi się podobały, ale jednak to jak autor opisał Smmit Lake tak mi się podobało, że wybaczam wszystkie "ułatwienia" dziennikarce.

Jak dla mnie książka bardzo przyjemna i idealna na pochmurne dni. Każdemu polecam na początek z kryminałem, może się do nich przekonacie tak jak ja.

1 komentarz:

  1. Na pierwszy rzut oka wydaje się ciekawa :)
    Natknęłam się na nią na czyimś Instagramie, jednak do tej pory nie czytałam żadnej opinii. Jeśli będę miała w przyszłości okazję - przeczytam :D

    Obsession With Books

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia uśmiech.